Sofia 2019

Wyjazd do Sofii miał charakter służbowo-urlopowy. Stolica Bułgarii ma wiele do zaoferowania, ale czułam się tam jakbym przeniosła się do początku lat ’90. Postkomunistyczny klimat, wiele przepięknych budynków znajdujących się w ruinie albo odnowionych wyłącznie od frontu. Porównując z innymi państwami, aż trudno uwierzyć że od 2007 roku Bułgaria jest członkiem Unii Europejskiej. Z całą pewnością zwiedzanie Sofii nie jest jednak czasem straconym. Miasto ma bogatą historię, sięgającą czasów imperium rzymskiego.

Przy stacji metra Serdika znajdują się ruiny starożytnego miasta – Serdika, a tuż obok, ukryta pomiędzy tunelami, cerkiew św. Petki Samardżijskiej.

Nieopodal stoi (niezbyt piękny) pomnik św. Sofii – patronki miasta.

Jednym z ciekawszych miejsc Sofii jest tzw. kwadrat (skwer) tolerancji, na terenie którego znajduje się meczet, katolicka katedra, cerkiew ortodoksyjna oraz synagoga.

Wspólnota muzułmańska w Sofii nie jest duża, jednak Meczet Bania Baszi Dżamija jest jedną z najbardziej rzucających się w oczy budowli w centrum Sofii. Został on wybudowany w miejscu, w którym niegdyś znajdowały się publiczne łaźnie. Od nich również wywodzi się jego nazwa. Wnętrze meczetu jest zachwycające. Turyści, których ubiór nie jest odpowiedni, aby wejść do środka (szczególnie latem) otrzymają strój, który mogą na siebie narzucić. Kobiety obowiązkowo powinny nakryć włosy chustą (również można pożyczyć).

Po przeciwległej stronie ulicy znajduje się Sofijska Synagoga. Jest to trzecia pod względem wielkości synagoga w Europie.

W okolicy meczetu zlokalizowany jest budynek Łaźni Mineralnych, w którym niestety nie ma już żadnych łaźni, lecz Muzeum Historyczne Sofii. Sofia dysponuje wieloma źródłami termalnymi, ale w żaden sposób nie są one wykorzystywane (poza kilkoma kranami, z których ludzie nabierają wodę do plastikowych baniaków).

Niegdyś w Sofii znajdował się jeszcze jeden meczet – meczet Wielkiego Mahmuda Paszy. Dziś mieści się w nim Muzeum Archeologiczne.

Idąc ze stacji metra Serdika w kierunku deptaku Witosza mija się monumentalny pałac sprawiedliwości, w którym znajduje się sąd oraz prokuratura. Ulica Witosza pełna jest barów i restauracji. Sklepy, które się tam znajdują nie są zbyt atrakcyjne (małe niemarkowe sklepiki z byle czym). Na końcu deptaku znajduje się Narodowy Pałac Kultury, będący centrum kongresowo-wystawienniczym. Jest on zlokalizowany przy parku wypełnionym licznymi fontannami.

Ważnym zabytkiem Sofii jest Sobór Św. Aleksandra Newskiego. Mi przypadł on do gustu wyłącznie z zewnątrz. Wnętrze katedry jest całe czarne. Przepiękne freski, które muszą gdzieś tam być, są prawie niewidzialne. Jednym z powodów jest osadzający się na ścianach i sufitach dym z setek świec zapalanych przez wiernych. Charakterystyczne złote kopuły katedry widoczne są nawet z Gór Witosza.

Cała Sofia pełna jest wielkich monumentalnych budynków, które w znacznej części zajęte są przez instytucje rządowe. Co jednak bardzo mnie zaskoczyło, wiele z nich znajduje się w ruinie, bądź też wyremontowanych jest jedynie z przodu. Bardzo ciekawym zabytkiem jest schowana pomiędzy budynkami wczesnochrześcijańska Cerkiew Św. Jerzego. Jak wieść niesie, w czasach komunizmu z uwagi na ogromne walory historyczne, nie chciano jej burzyć, wobec czego obudowano ją innymi budynkami, aby nie była dla ludzi widoczna.

Przy Pałacu Prezydenckim, który z jednej strony otacza cerkiew św. Jerzego, sprawowana jest warta przez bułgarskich żołnierzy. Co pewien czas następuje jej zmiana. Nie jest to jednak wydarzenie, które absorbowałoby tłumy.

W stolicy Bułgarii znajduje się bardzo wiele kościołów, które warto odwiedzić. Wyglądają one imponująco zarówno w środku, jak i na zewnątrz. Najbardziej podobała mi się jednak wybudowana z czerwonej cegły Cerkiew Mądrości Bożej (Hagia Sophia). Wewnątrz bezpłatnie zwiedzać można także katakumby.

Kolejnym ciekawym budynkiem położonym w sercu miasta jest Teatr Narodowy im. Iwana Wazowa.

Wartą do odwiedzenia świątynią, wpisaną na listę światowego dziedzictwa UNESCO jest Cerkiew Bojańska w Sofii, a w zasadzie na jej obrzeżach (dojazd autobusem ze stacji metra Vitosha). Budynek malutkiej cerkwi nie wyróżnia się niczym szczególnym z zewnątrz, ale w środku znajdują się przepiękne freski z XIII wieku. Warto dokonać wcześniejszej rezerwacji, gdyż na godzinę wpuszczanych jest do środka max. 50 osób.

Będąc w Sofii aż tydzień wybrałyśmy się także do Parku Kambanite. Jak na wycieczkę po mieście było to dosyć skomplikowane. Najpierw dojazd metrem na stację Business Park Sofia, a następnie 2 km pieszo. Niestety, nie było warto. Kambanite to park, w którym znajdują się dziesiątki dzwonów ufundowanych przez różne państwa i organizacje. Wszystko byłoby piękne, gdyby nie to, że aktualnie całość po prostu popada w ruinę.

Mając trochę więcej wolnego czasu wybrać można się na Uniwersytet Sofijski. Wnętrza głównego budynku warte są zobaczenia. Wprawdzie stoi tam ,,ochroniarz”, lecz my poinformowałyśmy go, że idziemy do księgarni, więc pan nas bez problemu wpuścił. Potem wmieszałyśmy się w tłum i obeszłyśmy jeszcze kilka niezbyt ładnych uniwersyteckich budynków.

Przy stacji metra Lavov most zobaczyć można Lwi Most, którego strzegą ogromne posągi lwów. Lwy są nieodłączną częścią Bułgarii i Sofii. Znajdują się w herbie Sofii, godle państwowym, a nawet nazwa waluty to przecież też lew.

GÓRY WITOSZA

Także i tym razem nie zabrakło aspektu trekkingowego. Tuż pod Sofią znajduje się całkiem wysoki masyw górski – Góry Witosza. Najwyższy szczyt, czyli Czarny Wierch wznosi się na wysokość 2290 m.n.p.m. Oczywiście na sam szczyt wdrapać można się pieszo startując z centrum Sofii, jednak przeważająca część trasy wiedzie przez mało atrakcyjny pod względem widokowym, gęsty las. Aby nie tracić czasu i móc podziwiać widoki wjechałyśmy Kolejką Simeonovo (Simeonovo Lift, wjazd zajmuje ok. 25 minut) do Aleko Hut, skąd w 90 minut weszłyśmy na Czarny Wierch. Trasa jest bardzo prosta, nie wymaga żadnego szczególnego sprzętu, ani przygotowania. Do dolnej stacji wyciągu dojechać można autobusem ze stacji metra Vitosha.

Na szczycie znajduje się niewielkie schronisko, w którym napić można się herbatki z prądem albo zjeść prawdziwy owczy ser.

A tak wygląda ostatnia prosta na szczyt (w tle za nami, chociaż my już w drodze powrotnej).

Jak wieść niesie na zboczach masywu Witosza w czasie zimy jeździć można na nartach. Teoretycznie wydaje się to możliwe, chociaż stan wyciągów narciarskich nie wskazuje na to, aby Witosza była zimowym centrum narciarstwa. Wyciąg Simeonovo wygląda na bardzo wyeksploatowany. Przez całą podróż wagonikiem kolejka wydawała dziwne dźwięki, po drodze raz zatrzymała się i wagonik dyndał przez chwilę nad drzewami, ale ostatecznie przewiozła nas bezpiecznie w obie strony. Poniżej zdjęcie jednego z dostępnych tam wyciągów krzesełkowych.

W Sofii znaleźć można też tak dziwne budowle, jak np. ustawione na skrzyżowaniach wieżyczki, z których policja obserwować może ruch uliczny.

Dookoła nowoczesność miesza się z czasami komunizmu.

Aby zobaczyć Sofię warto wybrać się na dwugodzinną, bezpłatną wycieczkę Free Sofia Tour. W czasie spaceru po mieście poznać można historię Sofii aż od czasów imperium rzymskiego, a także usłyszeć wiele ciekawostek. Wycieczki odbywają się codziennie i są naprawdę bezpłatne.

Mimo, że zdjęcia Sofii wyglądają wręcz imponująco, to jeszcze bardzo, bardzo wiele jest tam do zrobienia, we wszystkich aspektach. Bułgaria przypomina mi Polskę, jaką pamiętam z czasów dzieciństwa.

Garcija

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *